Spróbuj podczas obiadu u znajomych poruszyć kwestię diety i spożycia kwasów omega-3. Z całą pewnością znajdzie się jedna lub więcej osób, które stwierdzą, że o nic nie musisz się martwić, pod warunkiem, że Twoja dieta jest „zrównoważona”.
Taka opinia jest Ci niepotrzebna. To dokładnie to samo, co powtarzają nam władze. Wydaje im się, że opinia publiczna jest już dostatecznie poinformowana, ponieważ we wszystkich reklamach produktów żywnościowych podawana jest informacja o konieczności jedzenia pięciu porcji warzyw i owoców dziennie, prowadzenia zdrowego trybu życia i stosowania „zrównoważonej diety”.
Jednakże warto byłoby wiedzieć, czym z punktu widzenia dietetyków jest „zrównoważona dieta”. W tej kwestii polegamy na zdrowym rozsądku (oraz na wytycznych dostarczanych przez odpowiednie władze)... w konsekwencji – rujnując własne zdrowie.
Wyobraź sobie następujący rozkład dnia:
Rano zjadasz bagietkę (bez masła) z odrobiną dżemu, wypijasz szklankę soku pomarańczowego (świeżo wyciśniętego) i filiżankę kawy; w południe jesz mały, chudy stek z grilla, zapiekankę ziemniaczaną, sałatę (bez dressingu), jogurt i popijasz wszystko wodą; o czwartej po południu dwa biszkopty posmarowane margaryną z oleju słonecznikowego; wieczorem – ratatouille (czyli porcję warzyw) oraz makaron (bez masła), kawałek sera i sałatkę owocową.
Udało Ci się zjeść pięć porcji warzyw i owoców, nie wypić ani kropli alkoholu, ograniczyć spożycie tłuszczów, zjeść zalecaną ilość węglowodanów (głównie „cukrów”) i wcale nie sprawiło Ci to przyjemności.
Wygląda to na zdrową i zrównoważoną dietę, prawda? Odpowiedź: zrównoważoną, owszem. Zdrową – z całą pewnością nie!
Za stosowanie takiej diety Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej mogłoby przyznać Ci tytuł „idealnie posłusznego obywatela”. Jeżeli jesteś pacjentem po zawale, to Twój kardiolog z pewnością uważa, że taki sposób odżywiania jest najlepszym sposobem uniknięcia ponownego zawału.
A jednak, Szanowny Czytelniku, jak zapewne się domyślasz, najnowsze badania naukowe zalecają coś zupełnie odwrotnego.
Jeśli ta restrykcyjna dieta jest taka sama, co zalecana przez dyplomowanych dietetyków do stosowania w szkołach, szpitalach czy w żywieniu zbiorowym, to już od piętnastu lat wiadomo, że nie jest ona dobra dla zdrowia, a w szczególności nie powinny jej stosować osoby cierpiące na choroby serca.
W połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku dwóch francuskich lekarzy, Serge Renaud i Michel de Lorgeril, wysunęło hipotezę, że zwyczaje żywieniowe (oraz palenie tytoniu i brak ruchu) odpowiadają za epidemię chorób układu krążenia w XX wieku. Podjęli oni próbę wykazania, że pacjenci o podwyższonym ryzyku związanym z wystąpieniem u nich ataku serca (zawału) mogą, dzięki zmianie sposobu odżywiania, obniżyć ryzyko ponownego ataku.
Do badania włączono ponad 600 pacjentów z chorobami serca. Część z nich odżywiała się zgodnie ze wskazówkami przekazywanymi zazwyczaj przez kardiologów, czyli dietą zalecaną przez American Heart Association (Amerykańskie Stowarzyszenie Chorób Serca): ubogą w tłuszcze i cholesterol, z dużą zawartością węglowodanów uważanych przez AHA za wolno spalające się (makarony, ziemniaki, białe pieczywo itp.). Pozostali stosowali eksperymentalną dietę zwaną „śródziemnomorską”, bogatą w ryby, oliwę z oliwek, owoce, warzywa, orzechy lub migdały, pełnoziarniste produkty zbożowe, kozie i owcze sery oraz... czerwone wino do każdego posiłku!
Doktorzy Renaud oraz de Lorgeril włączyli do diety śródziemnomorskiej eksperymentalną margarynę z oleju rzepakowego, która miała zapewnić uczestnikom badania odpowiednią ilość kwasów omega-3. Badanie to nazwano badaniem z Lyonu lub Lyon Diet Heart Study.
Robert Dumolin, były kierownik wyższego szczebla w Renault, przeszedł 20 października 1990 roku (w wieku 57 lat) zawał i z pewnością przyczyniłby się do podniesienia statystyki związanej ze śmiertelnością osób cierpiących na choroby układu krążenia, gdyby w 1991 r. nie zdecydował się na dołączenie do innych 600 ochotników, którzy wzięli udział w tym badaniu.
– Zostaliśmy podzieleni na dwie jednakowe grupy – wspomina. – Pierwsza z nich przez dwa lata przestrzegała diety zalecanej przez kardiologów. Druga natomiast otrzymała zalecenia oparte o model kreteński. Robert Dumolin miał szczęście. „Wylosował” grupę omega-3, czyli tę, której członkowie nie stosowali się do zaleceń kardiologów. Jednakże członkowie drugiej grupy mieli dodatkowo przestrzegać wszystkich zaleceń dla pacjentów kardiologicznych (zakaz palenia tytoniu, ćwiczenia itp.).
W marcu 1993 r. ogłoszono wyniki badania: były one zadziwiające. W grupie „kardiologicznej” zmarło dwadzieścia osób, a w grupie „kreteńskiej” – jedynie osiem (czyli o 70% mniej)!1
Wyniki badania z Lyonu opublikowano w roku 1994 i 1999. Okazało się, że wszelkie ryzyko (związane ze zgonem, zgonem spowodowanym chorobą serca, ponownym zawałem i komplikacjami kardiologicznymi) zostało dzięki stosowaniu nowej diety obniżone od przynajmniej 50% do 70% w przypadku niektórych komplikacji.
Jakie składniki odżywcze odpowiadają za świetne wyniki uzyskane w ramach tego badania? Michel de Lorgeril stwierdza kategorycznie: Przede wszystkim kwasy omega-3, a wśród nich kwas alfa-linolenowy (ALA)! Zgodnie z wynikami przeprowadzonych analiz, kwasy omega-3, a w szczególności ALA i DHA (czyli kwasy tłuszczowe znajdujące się w mięsie tłustych ryb), okazały się głównym czynnikiem przyczyniającym się do ochrony pacjentów. Można powiedzieć, że odgrywają one kluczową rolę, a badanie z Lyonu należy traktować jako badanie kliniczne sprawdzające skuteczność kwasów omega-3.
W roku 2001 American Heart Association wzięło w końcu pod uwagę wyniki badania z Lyonu i zaktualizowało swoje „oficjalne zalecenia dietetyczne”.
W 1996 r. uniwersytet Harvarda (w Bostonie, w stanie Massachusetts) przeprowadził zakrojone na szeroką skalę badanie epidemiologiczne, w którym wzięło udział 400 000 mężczyzn. Badanie to wykazało, że kwas alfa-linolenowy, najważniejszy z kwasów omega-3, chroni zarówno przed zgonem spowodowanym przez choroby serca, jak i przed zawałem2.
Trzy lata później ten sam zespół badawczy przeanalizował dane dotyczące 80000 ochotników i doszedł do wniosku, że kwas ten działa tak samo w przypadku kobiet3.
Podobnie jak miało to miejsce podczas badania z Lyonu, naukowcy z Indii i Izraela pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku postanowili dowiedzieć się, czy pacjenci z problemami kardiologicznymi będą chętniej przestrzegać zaleceń kardiologów (czyli o 30% mniej kalorii z tłuszczu oraz mniej niż 300 mg cholesterolu dziennie), czy też diety śródziemnomorskiej.
Wyniki są jednoznaczne: dieta śródziemnomorska, która dostarcza dwa razy więcej kwasu alfa-linolenowego, obniża ryzyko chorób serca o połowę (według wyników opublikowanych przez autorów w czasopiśmie Lancet w 2002 r.)4.