Świat już wie, że cholesterol nie jest taki zły. Niestety większość naszych polskich lekarzy jeszcze tego nie wie, albo nie chce wiedzieć i w dalszym ciągu stosuje u pacjentów z arteriosklerozą (miażdżycą) niebezpieczne dla organizmu leki farmaceutyczne zbijające poziom cholesterolu we krwi.
Światowe osiągnięcia w zakresie profilaktyki chorób serca i układu krążenia wykazują, że wysoki poziom tzw. „złego” cholesterolu nie jest bezpośrednim czynnikiem ryzyka. Niektórzy z naukowców wątpią nawet, w jakikolwiek związek między stanem zdrowia pacjenta a ilością „złego” cholesterolu we krwi. Ponadto przypuszcza się, że obniżanie poziomu cholesterolu we krwi środkami farmakologicznymi przyczynia się do rozwoju raka, a na pewno wiadomo już, że niektóre ze stosowanych lekarstw antycholesterolowych znacznie obniżają wydajność układu odpornościowego.
Naukowcy zajmujący się problemem i publikujący swoje opracowania w naukowym periodyku „Lancet” zauważyli, ze w przypadku osób powyżej 85 roku życia wysoki poziom cholesterolu wróży długowieczność, podczas gdy niski poziom cholesterolu w tym wieku zmniejsza szansę na przeżycie kolejnych lat.
Dzisiaj wiadomo, że niskie stężenie cholesterolu jest czynnikiem ryzyka. Cholesterol jest nam między innymi potrzebny do produkcji hormonów, w tym hormonu szczęścia – serotoniny. Niski poziom cholesterolu objawia się skłonnością do depresji, podwyższonym o 100% wskaźnikiem samobójstw, agresją.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przeprowadza na całym świecie badania na ofiarach ostrego udaru mózgu. W ich wyniku wykazano, że ponad 50% zawałów i udarów mózgu nie zostało spowodowanych przez dotychczas uznawane czynniki ryzyka, np.: wysoki poziom złego cholesterolu, alkohol, palenie tytoniu. Opracowano zestaw ok. 200 nowych czynników ryzyka, wśród których na czołowym miejscu znajdują się m.in.:
5 powodów żeby nie martwić się poziomem cholesterolu
Osoby, które interesują się dietą i chcą być zdrowe (niekoniecznie w oparciu o zalecenia reklamowane w telewizji), doskonale wiedzą, że dieta tłusta, bogata w składniki odżywcze, zawierająca jak najmniej substancji toksycznych, to dieta zdrowa. Oczywiście najzdrowsze są tłuszcze nasycone i jednonienasycone, a nie – jak się propaguje -wielonienasycone (szczególnie niekorzystny jest nadmiar kwasów tłuszczowych omega-6). To jest jasne. Niestety nie dla wszystkich. Większa część społeczeństwa pozostaje przekonana o prawdziwości teorii, że nasycone kwasy tłuszczowe powodują choroby serca – głównie poprzez podnoszenie poziomu cholesterolu we krwi. Jednak osoby żyjące w przekonaniu, że masło i jajka podniosą im stężenie cholesterolu i w rezultacie spowodują zawał, mogą przestać sobie zaprzątać umysł takimi zmartwieniami. W swoim artykule „5 reasons not to worry about your cholesterol numbers” Chris Kresser wyjaśnia dlaczego.
Po pierwsze: Spożywanie tłuszczów nasyconych nie podnosi poziomu cholesterolu we krwi.
Nie ma jednoznacznych dowodów na to, że spożywanie tłuszczów nasyconych podnosi poziom cholesterolu we krwi. Tę starą, nigdy nie udowodnioną hipotezę omówił niedawno na swoim blogu Stephan Guyenet. Mówiąc w skrócie, spośród wszystkich badań dotyczących związku między tłuszczami nasyconymi w diecie a poziomem cholesterolu we krwi tylko jedno wykazało , że istnieje pozytywna korelacja pomiędzy tymi czynnikami. Wszystkie pozostałe badania wykazały brak takiego związku.
Po drugie: Spożywanie pokarmów bogatych w cholesterol (zazwyczaj) nie podnosi poziomu cholesterol we krwi.
Brak jest również dowodów na to, że spożywanie cholesterolu w pokarmie podnosi poziom cholesterolu we krwi. Dla przykładu najnowszy przegląd literatury naukowej, opublikowany w czasopiśmie „Current Opinion in Clinical Nutrition and Metabolic Care”, wyraźnie pokazuje, że spożywanie jaj nie ma widocznego wpływu na poziom cholesterol we krwi u 70% populacji. U pozostałych 30% , których określa się jako „hiper reaktywnych”, spożycie jaj podnosi zarówno poziom cholesterolu LDL (uważanego za zły) i HDL (uważanego za dobry).
Panuje zgoda odnośnie tego, że wzrost stężenia cholesterolu HDL jest dobrym zjawiskiem. Okazuje się jednak, że równie dobry jest wzrost poziomu LDL pod warunkiem, że jest następstwem spożywania tłuszczów nasyconych i cholesterolu. Wiemy dzisiaj, że istnieją dwa rodzaje choelsterolu LDL: mały, gęsty LDL oraz duży, puszysty LDL. Mały LDL jest istotnym czynnikiem ryzyka choroby serca, ponieważ łatwo ulega oksydacji (utlenieniu) i spowoduje stany zapalne w arteriach. Duży LDL jest odporny na oksydację i dlatego nie stanowi zagrożenia dla serca. Co więcej, jedzenie jaj nie tylko zwiększa poziom niegroźnego, cholesterolu LDL, ale także obniża poziom szkodliwego, małego i gęstego cholesterolu LDL o 20%. Więcej na ten temat można przeczytać w innych artykułach Kressera („The most important thing you probably don’t know about cholesterol” oraz „3 eggs a day keeps the doctor away„), a także obejrzeć w prezentacji wideo na temat cholesterolu LDL i HDL.
Po trzecie: Nawet gdyby tłuszcze nasycone i cholesterol w diecie podwyższały poziom cholesterolu we krwi, to i tak nie ma to znaczenia, ponieważ „podwyższony poziom cholesterolu” nie stanowi ryzyka w chorobach serca.
Argument „podwyższonego poziomu cholesterolu” naprawdę miesza ludziom w głowach. Nawet jeśli są w stanie zrozumieć poprzednie dwa, to ich oczy zachodzą mgłą, gdy usłyszą od lekarza taką diagnozę. Hipoteza, że wysoki poziom cholesterolu powoduje chorobę serca została tak mocno wtłoczona w naszą świadomość, że stała się niemal religijnym dogmatem. Z tego względu ludzie mocno się dziwią dowiadując się, jak niewiele dowodów naukowych istnieje na poparcie tej teorii.
Dokładne wyjaśnienie niesłuszności powyższego dogmatu Kresser prezentuje w swoich artykułach „How to increase your risk of heart disease” oraz „Cholesterol doesn’t cause heart disease„. W skrócie można to ująć w następujący sposób: zarówno całkowity poziom cholesterolu oraz LDL – które zdają się być głównym zmartwieniem lekarzy, mediów i całej populacji – są bardzo słabo powiązane z chorobami serca.
Gdyby “wysokim cholesterol” powodował choroby serca, należałoby się spodziewać, że stanowiłby czynnik ryzyka w przypadku:
A także należałoby się spodziewać, że obniżenie cholesterolu zapobiega chorobom serca.
Brzmi logicznie, prawda?
Zła wiadomość dla lipofobów jest taka, że hipoteza cholesterolowa poległa na wszystkich powyższych frontach:
Jakby tego było mało, przeprowadzono ponad 40 eksperymentów, aby zbadać, czy obniżanie stężenia cholesterolu zapobiega chorobom serca. W niektórych próbach więcej osób chorowało, w innych mniej. Ale gdy wszystkie wyniki zestawiono razem, taka sama liczba osób umierała w grupie przyjmującej leki obniżające cholesterol, jak i w grupach kontrolnych (które żadnych leków nie przyjmowały ).
Po czwarte: jeżeli jednak chcesz zbadać poziom cholesterolu, nie zwracaj uwagi na całkowity cholesterol czy LDL ale na stosunek trójglicerydów do HDL.
Według Kressera nie należy przejmować się wynikami profilu lipidowego. Podobnie jak dr Kurt Harris , Kresser uważa, że zalecanie badania gospodarki lipidowej na okrągło, które jest tak popularne w „środowiskach paleo” jest nie tylko niepotrzebne, ale może nawet wyrządzić szkody. Nadal niewiele wiemy o tym, jak nasze wyniki zmieniają się z dnia na dzień. Ponadto nie zawsze łatwo jest rozróżnić między przyczyną, a skutkiem. Badacze często popełniają błąd zakładając, że wysoki cholesterol jest przyczyną chorób serca, kiedy w rzeczywistości dużo bardziej prawdopodobne jest, że wysoki cholesterole jest efektem choroby.
Kresser apeluje:
„Na litość boską, jeśli chcesz zbadać sobie gospodarkę lipidową, to przynajmniej zwracaj uwagę na te wyniki, które są istotne. Najważniejszy wskaźnik na typowym profilu lipidowym to stosunek ilości trójglicerydów do HDL (należy podzielić liczbę trójglicerydów przez HDL). Jeśli stosunek ten jest poniżej 2 oznacza to, że masz głównie duże i puszyste LDL – nie są one czynnikiem ryzyka w chorobach serca. Jeśli liczba ta jest wyższa niż 3, oznacz to, że masz głównie małe i gęsteLDL, co z pewnością oznacza ryzyko zachorowania na serce.”
Po piąte: Jedz zdrowo i przestań myśleć o liczbach.
W ostatecznym rozrachunku, nawet ten stosunek [trójglicerydów do HDL] nie jest własciwie tak bardzo istotny. Dlaczego? Ponieważ leczenie zawsze przebiega identycznie! Jeżeli stosunek TG:HDL jest wysoki (zły) to co należy zrobić? Przejść na dietę bogatą w tłuszcze (nasycone, rzecz jasna). To obniży poziom trójglicerydów i małych gęstych LDL, oraz podwyższy stężenie HDL. Potrójne zwycięstwo. Natomiast jeżeli stosunek TG:HDL jest niski (dobry), to co należy zrobić? Dokładnie to samo: jeść dużo tłuszczów.
I odwrotnie, jeśli zastąpimy tłuszcze nasycone węglowodanami – jak kazano nam robić przez ostatnie 50 lat, aby uchronić się od chorób serca – w rzeczywistości przyczyniamy się nich trzy sposoby: podwyższamy stężenie trójglicerydów, podnosimy poziom małych i zwartych LDL oraz obniżamy ilość HDL.
Na koniec Kresser wyznaje:
Często otrzymuję emaile od ludzi, którzy przeszli na dietę wysokotłuszczową (typu Paleo) i martwią się wzrostem poziomu LDL oraz „wysokim” stężeniem cholesterolu całkowitego. Odpisując, zazwyczaj mówię im trzy rzeczy: po pierwsze, nie martw się tym, ponieważ wysoki poziom LDL i całkowitego cholesterolu nie powodują chorób serca; po drugie wzrost jest często tymczasowy i może wynikać z tego, że organizm leczy się ze stłuszczenia wątroby (co jest dobre!); po trzecie, nie martw się tym. Nie zaszkodzi przypomnieć.
**Uwaga: jeśli poziom cholesterol w twoim organizmie jest bardzo wysoki (tj. ponad 300 mg/Dl), może to oznaczać problem metaboliczny lub stan zapalny, którym należy się zająć. Cholesterol w ciele spełnia funkcję naprawczą i długotrwale podwyższony cholesterol powyżej pewnego progu może wskazywać na problem zdrowotny, który nie został jeszcze zdiagnozowany – dodaje autor.
Zinterpretował i przełożył Dominik Rozwadowski