Właśnie późną wiosną i latem popełniamy w stosunku do wątroby
najwięcej błędów, grzechów wręcz, fatalnych dla zdrowia, które skutkują rozmaitymi dolegliwościami przez cały rok. By to zrozumieć, trzeba najpierw się przyjrzeć, do czego wątroba służy i jakie znaczenie ma jej prawidłowe działanie.
Większość z nas w ogóle o niej nie myśli, dopóki wyraźnie nie da nam
do zrozumienia, że ją krzywdzimy. A następuje to późno, jest ona bowiem organem niezwykle cierpliwym, o ogromnych zdolnościach regeneracyjnych.
Jednakże zmuszona do walki o swój stan, siłą rzeczy mniej czasu może
poświęcić swoim obowiązkom w służbie całego organizmu, a wówczas
zaczynają nam szwankować inne organy, o których formę powinna się
troszczyć.
W średniowieczu medycy uważali wątrobę za najważniejszy narząd. Według nich wytwarzać miała krew ( i wytwarza ), a wraz z sercem i płucami - ciepło ciała służące do "gotowania" pokarmu w żołądku. Jak zwał, tak zwał - faktem jest, iż obserwacje nasi przodkowie mieli dobre - rzeczywiście bowiem organ ten bierze udział w regulacji temperatury całego organizmu.
Bez wątroby nie ma życia, a jeśli źle funkcjonuje, słabniemy i chorujemy.
Podstawowe zadania wątroby:- odpowiada za przemianę materii,przekształca węglowodany, czyli złożone cukry, w glukozę - paliwo dla wszystkich komórek organizmu,
- utrzymuje na właściwym poziomie stężenie składników pokarmowych
(takich jak cukier, białko i tłuszcze) we krwi, aby zapewnić odpowiednie
zaopatrzenie w nie mózgu i pozostałych organów.
- Magazynuje ich nadmiar,a także witaminy A, D, B12 do chwili, aż będą potrzebne, a potem uwalnia je do krwi,
- gromadzi żelazo oraz miedź i wytwarza czynniki krzepnięcia krwi,jako narząd wydalniczy i odtruwający
- filtruje przepływającą krew i oczyszcza ją z substancji szkodliwych - resztek komórek, starych krwinek.
- Przemienia amoniak w mocznik, rozkłada insulinę i inne hormony.
Neutralizuje je i wydala z żółcią lub przekazuje w postaci zobojętnionej do krwi, która przenosi je do nerek, skąd są wydalane
z moczem.
Czyli odtruwa cały organizm, oczyszcza go ze szkodliwych produktów przemiany materii, a także innych toksyn, których sobie z wielkim zapałem dostarczamy.Jednym z niezwykle ważnych zadań wątroby jest produkowanie żółci,
która drogami żółciowymi doprowadzana jest do dwunastnicy.
Żółć pełni nieocenioną rolę w trawieniu tłuszczów, niezwykle istotną dla
oddzielenia zbytecznych i trujących substancji. Zawiera sole żółciowe,
dzięki którym zakończone zostaje trawienie tłuszczów, rozpoczęte
w ustach (za pomocą śliny) i w żołądku (za pomocą kwasów żołądkowych).
Ponadto znajdują się w niej końcowe produkty przemiany materii
czerwonego barwnika krwi (tzw. bilirubiny), hormony steroidowe
i substancje odfiltrowane przez wątrobę z organizmu, a wraz z żółcią
transportowane do jelit.
Stąd są one wydalane z kałem i moczem.
Jeśli żółci jest za mało, następuje problem z pozbyciem się owych szkodliwych resztek, zaczynają się one odkładać w ciele, powodując rozmaite dolegliwości, takie jak:
- podobne do kolki bóle jelitowe,
- silne wrażenie ucisku w prawej stronie nadbrzusza,
- mdłości,
- wzdęcia,
- uczucie pełności,
- brak apetytu,
- tłuste stolce.
Mówimy wówczas o zaburzeniach funkcjonalnych pęcherzyka żółciowego
i dróg żółciowych. Leczy się je za pomocą środków żółciopędnych, czyli poprawiających pracę woreczka żółciowego i stymulujących wytwarzanie żółci.
Należy do nich wiele ziół, m.in.
ostropest plamisty,
majeranek,
werbena
mniszek.
Jednym ze skutków zaburzeń produkcji i przepływu żółci w naszym
organizmie jest tworzenie się kamieni w pęcherzyku żółciowym - dzieje
się tak wtedy, gdy zamiast swobodnie przepływać do jelita, ulega ona
zastojowi, magazynowaniu i zagęszczeniu.
Jeśli owa zagęszczona żółć zawiera za dużo cholesterolu i innych zanieczyszczeń, zestalają się one w kryształy - czyli owe kamienie. Najczęściej następuje to wskutek nieprawidłowego odżywiania się przez długi czas - zbiera się wówczas tyle szkodliwych resztek, że żółć nie nadąża z ich rozkładaniem i transportowaniem.
Dochodzi do spowolnienia przepływu żółci, osłabieniuulega perystaltyka woreczka żółciowego. Może to nastąpić także w wyniku zapalenia bakteryjnego, skłonności dziedzicznych, ale faktem jest, że najczęściej sami sobie jesteśmy winni.
Co gorsza, często przez dłuższy czas nie zdajemy sobie sprawy z istnienia problemu.
Dolegliwości w postaci napadowego bólu (kolka) pojawiają się bowiem
na ogół dopiero, gdy występuje już zapalenie pęcherzyka żółciowego oraz podczas wędrówki kamieni przez przewody żółciowe.
Póki są małe, a przepływ żółci, choć spowolniony, jednak istnieje, większość kamieni jest wydalana. Do czasu. Niektóre pozostają.
Nie wiedząc o istnieniu "intruzów", pozwalamy im rosnąć, wciąż źle się odżywiając i tymi niezdrowymi resztkami je "karmiąc".
Może to trwać całe lata, aż w końcu osiągają takie rozmiary, że zatykają drogi żółciowe. A wtedy już niezbędna jest pomoc lekarska, często kończąca się usunięciem pęcherzyka żółciowego, co już do końca naszego życia skutkuje gorszym pełnieniem przez wątrobę jej funkcji i problemami z oczyszczaniem organizmu z toksyn.
Sygnały alarmowe, na które powinniśmy zwrócić uwagę, świadczące
o zbyt małej ilości wydzielanej żółci albo o zaburzeniach w jej
odprowadzaniu, to głównie:
- często powracające dolegliwości w nadbrzuszu,
- "puchnięcia" po prawej stronie,
- wrażliwość na ucisk w okolicach wątroby,
- dość często - nawroty zgagi.
Dlatego tak ważne - nie tylko dla wątroby, ale i całego organizmu
jest właściwe odżywianie - unikanie pokarmów ciężko strawnych,
rozmaitych używek typu kawa i alkohol, leków chemicznych, o których
nadużywaniu w ostatnich latach, zwłaszcza w społeczeństwach wysoko
rozwiniętych, powstają już dzieła naukowe.
Przy najbłahszej okazji albo i bez niej, bez rzeczywistej potrzeby,
po prostu z przyzwyczajenia, sięgamy po środki przeciwbólowe .
Kiedyś problem niezdrowego odżywiania dotyczył głównie okresu jesienno-zimowego, co było spowodowane między innymi
autentycznym zapotrzebowaniem organizmu na potrawy kaloryczne,
dostarczające energii przydatnej podczas chłodów.
Ale po tym "tłustym" okresie nasi przodkowie oczyszczali się restrykcyjnymi postami, które przynosiły ulgę wątrobie.
A zaraz potem sama natura dawała hasło do zmiany diety, dostarczając przyjazną temu organowi zieleninę, owoce, warzywa.
Na całym świecie w klimacie umiarkowanym biedniejsze warstwy (a
biedaków zawsze było znacznie więcej niż bogaczy) wiosną i latem
przerzucały się na jedzenie płodów rolnych i to naturalnych, słabo
przetworzonych i niezanieczyszczonych chemią. Obok produktów hodowanych na polach i w ogrodach mieli do dyspozycji bogactwo roślin dziko rosnących. i jedli je, choć wiele odznaczało się smakiem... gorzkim, jak choćby dzikie szparagi. Jednak - skoro już jesteśmy przy owym przykładzie - warto zaznaczyć, że ową gorycz zielsko zwykle zawdzięcza dużej zawartości tzw. substancji goryczkowych, zbawiennie wpływających na wątrobę.
A co my robimy latem?
Większość z nas odżywia się jeszcze mniej zdrowo niż zimą!
To przecież dla większości ludzi ("miastowych", oczywiście) okres urlopów, a co za tym idzie... hulanek.
Co wówczas jemy? Fast foody, ociekające tłuszczem i grubo posypane solą frytki, grillowane najtańsze mięso i drób z dużych hodowli, ze zwierząt żywionych sztuczną, wzbogacaną chemicznie karmą.
A pragnienie gasimy słodzonymi, gazowanymi napojami, przy czym nawet jeśli unikamy tuczących, z naturalnym cukrem, zastępujemy je tymi ze słodzikami pozyskiwanymi chemicznie, zabójczymi dla wątroby.
Ponadto większość żywności wysoko przetworzonej zawiera dziś konserwanty, barwniki syntetyczne, emulgatory, oleje rafinowane.
Do tego często dochodzi jedno, drugie piwko, a wieczorem mocniejsze
trunki, bo przecież lato to czas większego luzu i dobrej zabawy...
Tymczasem alkohol w większych ilościach jest dla wątroby bardzo
niebezpieczny! Następnego dnia boli głowa, więc ratujemy się środkami
przeciwbólowymi i... tak to leci.
Zgodnie z tym, do czego przystosowała nas natura, wiosna i lato
powinny być okresem oczyszczania organizmu, tymczasem stają się... porą supertrucia. Nasze wakacyjne menu to gwóźdź do trumny. Mocno brzmi?
Jednak to, niestety, prawda...
Prędzej czy później osoby prowadzące takitryb życia same się o tym przekonują.
Często raczej później, kiedy są już dumnymi posiadaczami pięknego zbioru kamieni żółciowych albo też otłuszczonej wątroby.
Jak wcześniej wspominałam, wątroba jest cierpliwa i do pewnego momentu "nie narzeka", nie boli.
A to dlatego, że nie jest unerwiona. Jej dolegliwości objawiają się często w taki sposób, że w ogóle ich z tym organem nie kojarzymy. Są to - oprócz tych wymienionych wcześniej:
Kto się domyśli, że te symptomy to skarga wątroby? Lekceważymy zatem objawy, oddając się z zapałem wakacyjnym uciechom stołu.
Propozycja? Wróćmy do dawnych dobrych zwyczajów - żywmy się tym, co wiosną i latem oferuje nam natura. Zaufajmy jej... Jedzmy jak najwięcej świeżych warzyw i owoców, zrezygnujmy z tłuszczów zwierzęcych, przyprawiajmy potrawy ziołami (np. doskonałym dla wątroby majerankiem), pijmy świeżo wyciśnięte soki warzywne i owocowe bez konserwantów, a także napoje ziołowe - jak choćby herbatkę z mięty, która przecież o wiele lepiej gasi pragnienie niż sztuczne, przesłodzone oranżady...
Pamiętajmy również, że właśnie teraz mamy do dyspozycji mnóstwo
roślin pozwalających zwalczać problemy "wątrobowe", których już
zdążyliśmy się nabawić.
Czerpmy z tej możliwości pełnymi garściami.
Do zbawiennych dla wątroby i woreczka żółciowego należą między innymi:
ostropest plamisty ,
karczoch,
mniszek lekarski (uważany za uporczywy chwast),
dymnica pospolita,
dziurawiec,
korzeń rzodkwi,
galgant,
krwawnik,
bylica piołun,
glistnik jaskółcze ziele,
cykoria,
pięciornik gęsi.
Za : http://www.arkadia-polania.pl/watroba.php
Pomocnym produktem w ochronie watroby i pomoc w rozpuszczaniu kamieni żółciowych to Hepatoprotector opracowany przez
Dr H. Różańskiego na podstawie starych szwajcarskich receptur