Soja zwyczajna ( Glycine Max L ) - roślina jednoroczna z rodzaju bobowatych.
1. Wiadomości ogólne Soja uprawiana jest w Chinach od ponad trzech tysięcy lat. Przez pierwsze dwa tysiące lat była używana wyłącznie jako nawóz zielony podobnie jak znany nam łubin czy bobik. Dopiero około tysiąca lat temu w okresie dynastii Chan odkryto najprawdopodobniej przez przypadek, że sfermentowana soja może znaleźć zastosowanie jako żywność. Powstały w tym czasie takie produkty jak miso, natto czy soja sos. Nieco później odkryto, że rozgotowana soja z dodatkiem siarczanu wapnia lub siarczanu magnezu tworzy substancję podobną do sera, czyli to, co znamy pod nazwą tofu.
Soja nie była nigdy w Azji podstawowym środkiem spożywczym a raczej dodatkiem do urozmaicenia codziennej diety. Pomimo znaczących własności, ziarno soi pozostawało w uprawach przez wiele lat wyłącznie w krajach orientalnych. W Europie soja była zasiewana dopiero na początku XVIII wieku. Szwedzki botanik Karol Linneusz nazwał soję Glycine max.
Glycine po grecku oznacza słodki, słowo max natomiast znaczy duży. Jednakże ze względu na słabe warunki klimatyczne i glebowe uprawa soi w Europie została ograniczona. W Stanach Zjednoczonych pojawiła się w połowie XVIII wieku. Zaczęto uprawiać ją na dużą skalę dopiero na początku XX wieku. Pod koniec lat 30-tych XX wieku powstało w USA Amerykańskie Stowarzyszenie ds. Ziarna Soi. Do 1954 roku Chiny dominowały w światowej produkcji i eksporcie soi ale potem Stany Zjednoczone stały się światowym liderem w jej produkcji. Oprócz USA uprawy soi można głównie spotkać w Brazylii, Chinach, Argentynie oraz w nieznacznych ilościach w innych państwach. Nasza wiedza o o tej roslinie pochodzi głównie z niezwykle agresywnej kampanii reklamowej amerykańskiego przemysłu sojowego. Przedstawia się soję jako idealną żywność, będącą nieomal panaceum na wiele dolegliwości jak np. wysoki poziom cholesterolu, choroby układu krążenia, osteoporozę, problemy z prostatą, zapobiegającą rakowi i innym problemom zdrowotnym. Wiele najnowszych niezależnych badań poddaje poważnej wątpliwości wszystkie te rewelacje. Pisząc ten artykuł starałem się obiektywnie ustosunkować do wad i zalet spożywania białka sojowego.
2. Co to jest GMO i organizmy transgeniczne? Organizmy Modyfikowane Genetycznie - GMO (z ang. Genetically Modified Organism). Rośliny transgeniczne, są to organizmy które zawierają w swoim genomie (czyli całej informacji genetycznej organizmu) obce geny, pochodzące z obcego organizmu. Dziedziną nauki zajmującą się modyfikacjami organizmów jest inżynieria genetyczna - technika umożliwiająca wyizolowanie i namnożenie dowolnego genu z dowolnego organizmu. W Ustawie o GMO zapisana jest definicja: Organizm modyfikowany genetycznie to organizm inny niż organizm człowieka. Materiał genetyczny zostaje zmieniony w nim w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji. Uzyskuje się to przy zastosownaiu technik rekombinacji DNA z użyciem wektorów, w tym tworzenia materiału genetycznego poprzez włączenie wirusa, plazmidu lub każdego innego wektora cząsteczek DNA wytworzonych poza organizmem i włączenie ich do organizmu biorcy, W warunkach naturalnych geny te w organizmie nie występują, ale po wszczepieniu są zdolne do ciągłego powielania. Stosowaną techniką jest bezpośrednie włączenie materiału dziedzicznego przygotowanego poza organizmem, a w szczególności: mikroiniekcji, makroiniekcji i mikrokapsułkowania. Sa to metody niewystępujące w przyrodzie dla połączenia materiału genetycznego co najmniej dwóch różnych komórek, gdzie w wyniku zastosowanej procedury powstaje nowa komórka zdolna do przekazywania swego materiału genetycznego odmiennego od materiału wyjściowego komórkom potomnym. Ogólnie mówiąc modyfikacja polega na wszczepieniu do genomu modyfikowanego organizmu fragmentu DNA z innego organizmu, który odpowiedzialny jest za daną cechę, lub też na modyfikacji genu, lub usunięciu go całkowicie z organizmu. Przenoszony gen to tzn. transgen - stąd organizmy transgeniczne. Po przeniesieniu transgenu jest on na stałe włączony do genomu gospodarza i od tej pory już będzie obecny u wszystkich organizmach potomnych - nie utraci transgenu. W przypadku roślin modyfikacje mają głównie na celu zachowanie dłuższego okresu świeżości, uodpornienie na choroby, szkodniki, mróz, zasolenie gleby. Pierwszym organizmem GMO był tytoń, a pierwszym wprowadzonym do obrotu to pomidor, który lepiej znosił transport i dłużej zachowywał świeżość. W przypadku zwierząt są to modyfikacje powodujące głównie szybszy wzrost, uodpornienie na choroby, czy też większą mleczoność krów.
Pierwszy produkt modyfikowany genetycznie został wprowadzony na rynek a 1994 roku. Był to dłużej utrzymujący świeżość pomidor - Flavr Savr. Od tego czasu zmodyfikowana została już większość roślin mających znaczenie gospodarcze. Obecnie powierzchnia upraw roślin transgenicznych szybko rośnie i wynosi 4% globalnego areału upraw. Największą powierzchnię upraw zajmuje soja (60%), kukurydza (23%), bawełna, rzepak, ryż, papaja, ziemniaki.
3. Soja firmy Monsanto Jest pierwszym ziarnem w historii, które trafiło na rynek w postaci genetycznie zmodyfikowanej. Nie jest to naturalna żywność ale zmieniona genetycznie, poprzez dodanie do niej obcych genów. Tymi obcymi genami są geny bakterii, wirusa i petunii. Producenci zmodyfikowanej soi twierdzą, ze jest ona bezpieczna. Nie wykonali jednak wieloletnich testów, dla dowiedzenia tego. Zamiast tego całkowicie zbagatelizowali obawy naukowców, że ilość alergii może zwiększyć się ze względu na obecność dodatkowego obcego białka. Inne problemy zdrowotne są całkowicie nie do przewidzenia. Zmutowana soja może doprowadzić do zmian w środowisku. ( Już wiemy,że tak jest!!!) Specjaliści przewidują, że mogą to być zmiany nieodwracalne. Na przykład wbudowana przez inżynierów genetycznych odporność na środek chwastobójczy, może rozprzestrzenić ię w środowisku, powodując powstanie mutantów - super chwastów, które mogą wymagać jeszcze większego opryskiwania pól chemikaliami o większej zabójczej mocy. Najnowsze badania naukowców francuskich i włoskich : http://www.youtube.com/watch?v=pdvxdC9NPB8&feature=share
4. Czy jesteśmy uczestnikiem biologicznego eksperymentu? Większość z nas je soję nieświadomie. 60% przetworzonej żywności w naszych sklepach zawiera sojopochodne składniki. Jest to około 30 tysięcy różnych produktów żywnościowych m.in. chleb, czekolada, ciastka, margaryna, lody oraz olej roślinny. Dla wegetarian, soja stanowi jedno z podstawowych źródeł białka roślinnego. W uprzemysłowionym rolnictwie ziarno sojowe jest także wykorzystywane jako element paszy przeznaczonej dla zwierząt hodowlanych, Stanowi to jeszcze jedną drogę, poprzez którą genetycznie modyfikowana soja trafia do łańcucha pokarmowego. Jeżeli nie zostanie wprowadzona kontrola wykorzystania genetycznie modyfikowanej soi, będziemy jej jedli coraz więcej. Na razie nikt nie może zagwarantować, że jedzenie takiej soi jest bezpieczne. Geny, które zostały do niej wstawione, nigdy do tej pory nie były elementem naszej codziennej diety. Modyfikacja genetyczna miała m.in na celu uodpornienie jej na herbicyd i nazwie – glifosfat, zabójczy dla innych roślin. Testy bezpieczeństwa dla zdrowia konsumenta zostały przeprowadzone przez korporację na ziarnach soi, które nie były pryskane tym herbicydem. Wynika z tego, że działanie tego konglomeratu związku chemicznego i białka na organizm człowieka jest wielką niewiadomą albo wiadomości na ten temat są skrzętnie ukrywane. Ich zjadanie równoznaczne jest z uczestniczeniem w biologicznym eksperymencie, którego końca nie znamy. Trzy nowe geny w prowadzone do soi, nie poprawiają ani jej smaku ani wartości odżywczej. Niezwykła kombinacja genetyczna, która nigdy nie powstałaby w przyrodzie, nadaje soi cechę odporności na herbicyd produkowany przez Monsato o nazwie Roundap. 13 grudnia 2004r Parlament Europejski zażądał jasnego sposobu znakowania produktów zmutowanych i oddzielania soi transgenicznej od naturalnej. Nadal jednak nie zostały wprowadzone przepisy wykonawcze w tej sprawie.
5. Teksturowana żywność Tak zwane teksturowane produkty sojowe, jak proteina i z niej pochodzące kotlety sojowe, makarony, pasztety czy też mleko sojowe są wytwarzane w przebiegu wielostopniowych procesów chemicznych w kadziach i instalacjach aluminiowych, z użyciem kwasów i zasad, których resztki pozostają w produkcie. Zatem więc, czy nie lepiej sięgnąć po fasolę i soczewicę, których skład lepiej odpowiada potrzebom zdrowotnym naszych organizmów? Wybór diety zależy więc od nas samych. Soja i jej przetwory cieszą się w Polsce coraz większym powodzeniem. Powszechnie wiadomo, że soja to źródło zdrowego taniego białka. Mimo wszystkich jej zalet nie wolno jednak zapominać o tym, że może wywołać reakcje alergiczne. Coraz powszechniejsze wprowadzanie do żywienia produktów sojowych jako substytutów mleka krowiego, wykazało możliwość występowania nietolerancji białek sojowych. Objawy obserwowane u dzieci, u których zastosowano leczniczo mleko sojowe, to dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego takie jak: biegunka, wymioty, gorączka, utrata apetytu. W czasie badań przeprowadzonych w Szwecji pomiędzy 1993 a 1996 rokiem zanotowano 61 przypadków ostrych alergii na pożywienie; w tym 5 miertelnych, z których 45 było spowodowanych przez orzeszki ziemne i ziarna soi.
6. Prawda i mity o białku sojowym
a. wady Soja jak inne warzywa strączkowe zawiera związki należące do tioglikozydów, które przy długotrwałym spożyciu mogą przyczyniać się do powstania wola tarczycy. Ich działanie wolotwórcze polega na blokowaniu wiązania jodu i tworzenia z tyrozyny - tyroksyny aktywnego hormonu tarczycy. Na szczęście dotyczy to przede wszystkim ziaren surowych. Gotowanie zmniejsza zawartość tych niekorzystnych substancji o ponad 30%. Jest prawdą, że fityniany utrudniają wchłanianie żelaza i cynku. Nasiona soji są bogate w fityniany. Białko soji utrudnia także wchłanianie żelaza, co sprawia, że soja jest słabym źródłem tego pierwiastka choć go zawiera. Krytycy mają więc rację, że ludzie nie powinni polegać zbyt mocno na produktach sojowych w zaspokajaniu zapotrzebowania na żelazo.
b. zalety W trakcie badań stwierdzone również korzystne odziaływanie spożywanej soi na nasz organizm. Może być pomocna w obniżaniu poziomu "złego" cholesterolu frakcji LDL, bez jednoczesnego obniżenia "dobrego" cholesterolu frakcji HDL. Długotrwałe spożywanie przez osoby z podwyższonym poziomem cholesterolu ok. 85 g suchego ziarna soi dziennie może obniżać poziom cholesterolu całkowitego we krwi o ok. 20%. Im wyższy początkowy poziom cholesterolu pacjenta, tym większe oddziaływanie protein sojowych. Dlatego też poziom cholesterolu LDL średnio obniża się o 24% u osób, u których stwierdzono hipercholesterolemię.
Ale....mamy już tyle innych bezpieczniejszych produktów obniżajacych poziom złego cholesterolu ,że uważam ,iż należy całkowicie zrezygnować z soi GMO-Monsanto!!!!! Ochronnie na serce mogą również wpływać izoflawony, które prawdopodobnie działają jako przeciwutleniacze. Poza tym dieta bogata w kwas linolenowy redukuje agregację płytek krwi, co powoduje mniejsze prawdopodobieństwo pojawienia się zakrzepów a tym samym zapobiega udarom mózgu i zawałom serca. A tutaj -kłania się nam po prostu omega !!!!
Ostatnio coraz większą uwagę zwraca się też na korzystne działanie białka sojowego w profilaktyce osteoporozy. Białko sojowe w porównaniu z białkiem zwierzęcym, w znacznie mniejszym stopniu powoduje utratę wapnia z moczem. Za takie działanie odpowiedzialna jest znacznie mniejsza niż w białku zwierzęcym zawartość aminokwasów.
7. O wpływie izoflawonów sojowych na zaburzenia hormonalne w okresie menopauzy Cała dyskusja na temat soji zaczęła się z powodu dowodów sugerujących, że soja, prawdopodobnie ze względu na zawarte izoflawony, zmniejszała ryzyko zachorowania na raka piersi poprzez hamowanie działania estrogenu. Chemiczna struktura izoflawonów sojowych jest bardzo podobna do struktury kobiecych estrogenów. Mimo iż są one łagodniejsze w działaniu niż estrogeny ludzkie, są równie skuteczne. Sposób oddziaływania zoflawonów na organizm kobiet zależy od ich wieku oraz wielkości pobranej dawki. Ich podawanie nie jest wskazane w okresie rozrodczym oraz sprawnie funkcjonującym systemie dokrewnym. Powszechnie wiadomo, że w okresie przedmenopauzalnym bądź w menopauzie bardzo wysokie lub bardzo niskie stężenie estrogenów we krwi może spowodować poważne problemy zdrowotne. Gdy zawartość estrogenu przewyższa zawartość progesteronu, dochodzi do obrzęku tkanki gruczołów piersiowych, powodując bolesność, nadwrażliwość brodawek sutkowych, nieregularne i bolesne menstruacje, zatrzymywanie płynów ustrojowych, bóle głowy. Powyższe objawy mogą dotyczyć również kobiet jako wynik przyjmowania hormonalnych środków antykoncepcyjnych.
Działanie izoflawonów polega na wiązaniu się z receptorem estrogenowym wyzwalając swoistą tkankowa reakcję jako odpowiedź na pobudzenie tegoż receptora. Mogą wykazywać działanie odwrotne u kobiet w okresie menopauzy. Blokują dostęp estrogenów do ich receptorów zapobiegając ich działaniu. Znoszą dyskomfort wiązany z tkliwością i napięciem gruczołów piersiowych, nadwrażliwością brodawek sutkowych, retencją płynów, zaburzeniami częstotliwości i obfitości krwawień miesięcznych i innych. Poza tymi korzyściami, izoflawony posiadają również działanie antyoksydacyjne. Stosowanie izoflawonów sojowych (genistein i daidzein), jest prawdziwą alternatywą dla hormonalnej kuracji zastepczej i bardzo korzystnym rozwiązaniem dla wielu kobiet, które nie chcą lub nie mogą stosować hormonów syntetycznych.
Ale...na rynku od wielu lat jest dostepny preparat sojowy z upraw tzw.GMP*,czyli wysoka jakość i ostry dozór nad wegetacją roślin :od ziarenka do gotowego produktu,gdzie zupełnie niedopuszczalne jest zastosowanie soi z upraw GMO. Jest to Isoflavon.
8. Soja a rak piersi Fitohormony sojowe są substancjami o wielokierunkowym działaniu przeciwnowotworowym. Dane eksperymentalne jednoznacznie sugerują korzystny wpływ diety bogatej w fitoestrogeny na stan psycho-fizyczny kobiety, jej wygląd estetyczny, a przede wszystkim na udział fitoetrogenów w prewencji raka piersi. Część z tych dowodów było opartych na obserwacjach na podstawie wykazano, że w Azji współczynnik występowania raka piersi jest mniejszy niż u kobiet mieszkających na Zachodzie. Istnieje wiele innych czynników kulturowych mogących mieć wpływ na ryzyko raka piersi. W samej kulturze Azji istnieje mało dowodów epidemiologicznych, które pokazywałyby, że spożycie soji chroni przed rakiem piersi. Laboratoryjne badania na komórkach raka piersi pokazały, że małe dawki sojowego izoflawonu genisteiny powodują romnażanie tych komórek, podczas gdy duże dawki zatrzymują ich rozrost. Istnieje dowód na to, że jedzenie soji już we wczesnym okresie życia, szczególnie w okresie dojrzewania, pomaga chronić dziewczyny przed rakiem piersi w poźniejszym życiu. To pomogłoby wytłumaczyć dlaczego Azjatki, które spożywają produkty sojowe, mają mniejszy współczynnik występowania raka piersi w stosunku do zachodnich wegetarianek, które zaczynają jeść soję dopiero jako dorosłe osoby. Stosowanie soi, a w szczególności izoflawonów (genistein i daidzein), jest prawdziwą alternatywą dla hormonalnej kuracji zastepczej i bardzo korzystnym rozwiązaniem dla wielu kobiet, które nie chcą lub nie mogą stosować hormonów syntetycznych. Ukrywany jest jednak fakt, że u Azjatów znacznie częściej wystepują zachorowania na raka trzustki, wątroby, żołądka czy tarczycy.
9. Spożycie soji a problem płodności Naukowcy zdali sobię sprawę z prawdopodobnego związku między konsumpcją izoflawonów a problemami z rozmnażaniem. W Australii zaczęły pojawiać się kłopoty z reprodukcją u owiec, które żywiły się koniczyną bogatą w izoflawony. Jednak ilości przyjmowanych przez owce izoflawonów znacznie przewyższały te spożywane przez Azjatów. Ponadto różne gatunki inaczej reagują na biologicznie czynne związki, a owce są szczególnie wrażliwe na działanie izoflawonów. Najnowsze badania wykazały, że fitoestrogeny upośledzają plemniki, spowalniają ich ruchliwość i prowadzą do niszczenia ich DNA. Ale to nie wszystko. Mocnymi przesłankami do tezy o negatywnym wpływie soi na męskość dysponuje także prof. Lynn Fraser z Kings College w Londynie, która w 2002 r. kierowała pionierskimi badaniami w tym zakresie. Wykazała, że pod wpływem różnych fitohormonów plemniki wypalają się, zanim wypełnią swoją misję .W plemnikach potraktowanych takimi substancjami zachodziła reakcja, która normalnie ma miejsce dopiero podczas kontaktu z komórką jajową. To dzięki niej plemnik może wniknąć do jajeczka. Jeśli jednak reakcja ta wystąpi zbyt wcześnie, plemnik traci szansę na sukces, czyli zapłodnienie. Tak więc pytanie o szkodliwość roślinnych pseudohormonów sprowadza się do pytania o ilość, a więc i częstość ich spożywania. Nikt do tej pory nie ocenił, ile soi może jeść mężczyzna, niczym nie ryzykując? Niestety, nie jest to proste, bo tak naprawdę nie wiemy dokładnie, ile fitoestrogenów trafia do naszego żołądka. Ich zawartość w roślinach może znacznie się wahać. Poza tym preparaty białka sojowego zjadamy często nieświadomie. Są powszechnie dodawane do żywności, na przykład do wędlin. Niemniej jednak z najnowszych badań naukowców z Belfastu wynika, że wystarcza 30 mg soi w każdym kilogramie zjadanego pożywienia, by pojawiło się zagrożenie dla męskiej płodności. Z kolei szwajcarscy uczeni są zdania, że zjedzenie jednorazowo 100 g preparatu białka sojowego działa wręcz jak męska pigułka antykoncepcyjna. Poważnie niepokoi fakt, że najbardziej narażoną grupą są niemowlęta i małe dzieci - u nich dopiero rozwijają się narządy rozrodcze. Eksperci Food Standards Agency we wspomnianym już raporcie zwracają uwagę, że maluchy odżywiane sojowymi mieszankami zastępującymi mleko zjadają nawet sto razy więcej fitoestrogenów niż przeciętna dorosła osoba i kilkadziesiąt razy więcej niż wegetarianie lub weganie. Stąd zalecenie, by po odżywki sojowe sięgać tylko w razie rzeczywistej medycznej konieczności. Lepsze są preparaty na bazie hydrolizowanego mleka krowiego, stwierdzono w nich bowiem tylko śladowe ilości roślinnych hormonów.